-
Spór o „Kolację Świętą”?
Witajcie, Mamy w naszym gronie gryzoni spór i nie wiemy, jak go rozstrzygnąć. Jak wiecie lubię niedziele ze względu na imprezy, jakie się odbywają w Kościele. Mam wtedy mnóstwo gości, przychodzą, nawet jak ich nie zapraszam. To pewnie z troski, by zobaczyć co u mnie. Jestem im najbardziej wdzięczny oczywiście za mnóstwo okruchów i pyszności, jakie zostawiają mi do jedzenia. I właśnie spór jest o jedzenie. Mieszkam w Kościele już sporo czasu, lubię słuchać kazań i stałem się „uczonym” myszą, ponieważ uczony to ten, kto się uczy. Słuchałem ostatnio kazania o Wieczerzy Pańskiej. Bardzo ciekawe, pouczające i wzniosłe. Prawie nic nie zrozumiałem, ale historia była piękna. Po nabożeństwie jednak rozniosły…
-
Święta dziękjedzenia i dziękowania
Jesienią w kościele, gdzie mam mieszkanko zawsze jest duża impreza. To chyba zawsze na moją cześć, bo akurat wypada w rocznicę mojego pojawienia się tutaj. Czuję się wyróżniony, że tak wszyscy świętują myśląc o mnie. Mówią wtedy dużo o święcie „Dzięk…” lub o święcie „żniwno-…” Hmm…. przyznam, że to zbyt skomplikowane nazwy i pamiętam tylko początek tych określeń. Jedno jest pewne – zawsze jest mnóstwo jedzenia. Stąd nazwałem święto: „święto dziękjedzenia”. Chyba chodzi o dziękowanie jedzeniem? Tak myślę – z własnych wnikliwych obserwacji… Wszystkie myszy i szczury w okolicy najadają się do syta, a nawet więcej… Muszę się przyznać, że boli mnie zawsze dwa dni żołądek po tym objadaniu się……
-
Wiatr?
Witajcie! Znów jestem w kropce. Potrzebuję Waszej rady, by zrozumieć, co się dzieje. Otóż siedziałem tydzień temu w swoim domku na nabożeństwie (jak pamiętacie mieszkam w kościele). Słuchałem kazania z powagą, naśladując jednak nieco dla zabawy miny niektórych osób. Usłyszałem, jak pastor mówił, że Bóg jest jak wiatr? Ponieważ nie można Go do końca zrozumieć, jest nieuchwytny i przynosi zmiany. Dziwne nieco, co nie? Ja się nieco boję wiatru. Dlatego się troszkę wystraszyłem. Co gorsza, wtem zrobił się przeciąg i otworzyło się okno w kościele. Nuty na pianinie pospadały na podłogę i zrobiło się niemałe zamieszanie. Oczywiście obserwowałem to już ze swojej norki w prezbiterium, bo się wystraszyłem i zająłem…
-
Serce większe od myszy
Witajcie Moi Drodzy! Właśnie wracam od mysiego kardiologa (to taka mysz, która się zajmuje sercem i się na nim zna). Okazało się bowiem coś niezwykłego – otóż mam za duże serce. Nie wydaje mi się, że to jakiś problem dla mnie osobiście. Ale inne myszy wysłały mnie właśnie do lekarza martwiąc się, że się ze mną dzieją niezwykłe rzeczy. Zaczęło się całkiem niepozornie. Do mojego wielkiego domu, którzy wszyscy nazywają „Kościołem” przyjechał jakiś wyjątkowy gość. Podejrzewam, że to jeden z tych, co ich nazywają „celebrytami” w telewizji u sąsiadów. Wszyscy mówili o nim i wszyscy się nim zachwycali, miał na imię „Ewangelista”. Słyszałem, jak mówił, że należy wyznać swoje grzechy…
-
Radość
Hejka! Piszę dzisiaj w moim pamiętniku, bo znów zdarzyło się coś niezrozumiałego. Otóż usłyszałem na dzisiejszym wielkim spotkaniu w kościele taki bardzo sympatyczny tekst: Radujcie się w Panu zawsze; powtarzam, radujcie się. Zrozumiałem to jako zachęcenie, by się śmiać, chichotać, uśmiechać i cieszyć ile tylko dam rady. Dawno się tak pozytywnie do życia nie nastawiłem. Niestety tylko ja byłem taki rozradowany. Wszyscy ludzie wokół mieli strasznie poważne miny. Może nie usłyszeli tego, co ja? W każdym bądź razie by przejść z teorii co czynu, szybko slalomem minąłem kilka ławek i pobiegłem do kumpla Stefana. On zna chyba nieskończenie wiele dowcipów. Poprosiłem o kilka. Sypał nimi jak z rękawa. Śmieliśmy się razem…
-
Rodzina
Witajcie ponownie. Piszę do Was, bowiem dowiedziałem się sensacyjnej nowiny! Otóż wszyscy, którzy się tu zjawiają w moim domu (pamiętacie, że odwiedzają mnie w niedzielę tłumy gości) to jedna wielka rodzina. Dowiedziałem się o tym w ostatnią niedzielę. Co za sensacja! Jak tak można? Jak oni wszyscy ze sobą wytrzymują? Nas myszy w domu było sześć i moim zdaniem o trzy za dużo! To znaczy o trzy moje hałaśliwe siostry. Z rodzicami było spoko, tylko te siostry… Ku przypomnieniu, mieszkam sobie, jak już wiecie, w kościele. Lubię te tłumy gości w niedzielę. Budzi się we mnie nawet prawdziwa miłość, jak przyniosą ze sobą jeszcze jakieś ciasto. Odkąd jednak dowiedziałem się,…
-
Witajcie w moim świecie
Nazywam się Zenek. Rodzice mnie tak nazwali. Nie wiem, kiedy im to wybaczę. Znajomi mówią mi „Sen”, „Ziom” lub „Ek”. Lubię wszystkie moje przezwiska, te nawet bez jakiegoś głębszego sensu również – wszystko jest lepsze od mojego imienia. Tak więc już znacie moje imię. Teraz nieco o moim wyglądzie: mam duże piękne uszy, jestem przystojny i mam – podobno – uśmiech gwiazdy filmowej. Skoro mnie poznaliście, to chciałbym zaznaczyć, że piszę mój pamiętnik w jednym konkretnym celu. Otóż zostanie on znaleziony i okrzyknięty bestsellerem roku, lub nawet stulecia. Będę sławny i bogaty, chyba że stanie się to w dalekiej przyszłości, kiedy mnie już nie będzie. Dlatego mój pamiętnik nie zostanie…