Bóg absolwentki nie ma definicji
Jaki jest Bóg absolwetki teologii? Czy ma definicję? Czy można Go zamknąć w jakimś słowie, jakimś zdaniu? Czy też właśnie okazuje się niepoznawalny…?
Powiedz mi, proszę, jakie jest Twe imię? (Rdz 32, 30) – to pytanie Jakuba, na które nie dostał odpowiedzi. Dopiero Mojżesz usłyszy: Jestem, który jestem (Wj 3, 14). Tora poucza, że to nie człowiek nazywa Boga, ale że Bóg sam siebie nazywa. Wielcy teolodzy byli świadomi, że ludzki język nie jest w stanie adekwatnie opisać tajemnicy nieskończonego Boga. Jego misterium unosi się ponad naszymi ludzkimi wyobrażeniami, poza ramami naszego języka. Im więcej doświadczam wiarą, tym mniej jest słów, które mogą opisać Boga.
Bóg nie tyle wkracza czasami w nasz świat, co jest jego przyczyną. To On uczynił nam dom, i to On jest źródłem naszego istnienia (Por. Wj 1-3). Jest Bogiem zarówno transcendentnym, jak i immamentnym. Jest Bytem poza nami, między nami i w nas. Jest Bogiem, którego próbujemy zrozumieć w ramach niedoskonałości własnego języka, doświadczenia i myślenia. Bóg Starego Testamentu, Bóg narodu wybranego jest Bogiem czynu, Bogiem działania. Objawia samego siebie człowiekowi poprzez konkretne akty, które określają Jego charakter. Tak więc Izraelici wierzyli w Boga, który sam określał się „czasownikowo”: jako stwarzający, ratujący, pomagający, zbawiający, karmiący, troszczący się, przynoszący prawo i mądrość, walczący, rządzący (Por. Iz 66). Najważniejsze imię Boga – Jahwe też jest czasownikowe i oznacza „będący/istniejący”.
Bóg objawia się człowiekowi również poprzez swoje Słowo, ale Słowo te inaczej należy rozumieć, niż rozumiemy je dzisiaj w potocznym pojęciu. Słowo Boga również jest aktywne, stwarzające, działające, wprowadzające znaczenie, zmianę, przynoszące mądrość, łaskę, błogosławieństwo, zbawienie. Jak czytamy u proroka Izajasza: Bo myśli moje, to nie myśli wasze, a drogi wasze, to nie drogi moje – mówi Pan, lecz jak niebiosa są wyższe niż ziemia, tak moje drogi są wyższe niż drogi wasze i myśli moje niż myśli wasze. Gdyż jak deszcz i śnieg spada z nieba i już tam nie wraca, a raczej zrasza ziemię i czyni ją urodzajną, tak iż porasta roślinnością i daje siewcy ziarno, a jedzącym chleb, tak jest z moim słowem, które wychodzi z moich ust: Nie wraca do mnie puste, lecz wykonuje moją wolę i spełnia pomyślnie to, z czym je wysłałem (Iz 55, 11). Te czasownikowe pojęcie Boga widoczne jest najbardziej, kiedy wsłuchujemy się w świadectwa wiary innych ludzi. Ich opowieści są historią przemiany, jakiej dokonuje Bóg w ich życiu. I takiego Boga oczekuje każdy zagubiony, do takiego Boga tęskni każdy kto szuka zbawienia. „Bóg filozofów i teologów” nie budzi takiego zainteresowania, jak właśnie Bóg, który przychodzi by zbawić każdego człowieka.
Mimo, że tak wiele widzę działań Boga wokół mnie, zawsze pozostaje dla mnie tajemnicą. Bóg zawsze przekracza moje doświadczenie i poznanie, za każdym poznaniem kryje się kolejna tajemnica i kolejne olśnienie. Takie olśnienie przychodzi z różnych źródeł: teologicznej książki, lektury Pisma Św., spotkania z drugim człowiekiem. Staram się więc być otwartą na to co przede mną i jak wiele jeszcze się może zmienić w moim osobistym rozumieniu Boga.
Moja przeżywanie Boga w Trójcy wyraża zaś wiarę w Boga, który nie jest samotny, lecz relacyjny. Relacja Trójcy jest relacją miłości i bogactwa życia (przyjaźnią). Nauczanie o Trójcy odnoszę do swojej wiedzy i ubogacam analogiami (doświadczeniami) zaczerpniętymi z codziennego życia, które spotykam w relacjach między mężczyzną a kobietą, między rodzicami a dzieckiem, między kochającym a kochanym, między przyjaciółmi itp. Nauka o Trójcy jest moim symbolem całkowitej komunii życia w sercu wszechświata, która odwraca się od dualizmu na rzecz mnogości i pluralizmu. Symbol Trójcy niesie mi wzór wszelkich relacji życia społecznego, relacji między stworzeniami Boga, również w Kościele.