Nie czekaj
Krótka refleksja o wychowaniu: Nie czekaj
Czasami czekamy: na lepsze czasy, na lepsze jutro. Czekamy też na siły, na większe możliwości lub na własne chęci, których nam brakuje. Te czekanie potrafi nas uśpić lub rozleniwić. Nasza codzienność traci wtedy na wyjątkowości i głębi.
Podobnie bywa w relacjach do innych, szczególnie wobec dzieci. Kiedyś przeczytałam ciekawą myśl, że dziecko nie przygotowuje się do życia, dziecko żyje. Taka perspektywa uczy nas być bliżej dzieci i traktować ich świat serio. Nie tylko z resztą dzieci, ale każdą osobę. Moglibyśmy przekształcić daną sentencję i w miejscu dzieci wpisać kogokolwiek, kto marginalizowany jest społecznie, lub kogo współczesna kultura konsumpcji dewaluuje. Napiszmy więc jeszcze tak: Emeryt nie kończy życia, emeryt żyje. Śmiertelnie chory nie żyje na niby, chory żyje. Ubogi nie żyje gorszym życiem, ubogi żyje… itp. Dzięki takiej perspektywie, nasza świadomość otwiera się szerzej i szerzej otwierają się ramiona naszego życia. Chcemy wtedy objąć więcej osób swoją codziennością.
Wychowanie chrześcijańskie, w którym wszyscy uczestniczymy (ucząc się od innych i sami będąc wzorem dla innych) jest jak wspólna wędrówka. Najważniejsze by szanować się wzajemnie i umieć docenić wagę mądrości osób wokół mnie – również dzieci, osób starszych, chorych czy nawet upośledzonych. Pismo Święte uczy nas trudnej lekcji, że Bóg nie wartościuje nas, tak jak czyni to nasza ludzka kultura. Jest jeszcze trudniejsza jednak lekcja – naśladować tą postawę.
Ktokolwiek by chciał między wami być wielki, niech będzie sługą waszym. I ktokolwiek by chciał być między wami pierwszy, niech będzie sługą waszym. Podobnie jak Syn Człowieczy nie przyszedł, aby mu służono, lecz aby służył i oddał życie swoje na okup za wielu (Mt 20,25-28).
Wracając w tej krótkiej refleksji do dzieci: nie powinniśmy czekać, by dzieciom mówić o Bogu. Dzieci nie muszą rozumieć słów i historii biblijnych tak, jak my je rozumiemy. Mają one wielki dar otwartości, ciekawości i głodu poznania Boga. By lepiej komunikować dzieciom prawdy teologiczne, warto się kształcić czy doszkalać (nie każdy rodzic jest bowiem z wykształcenia teologiem/katechetą, ale każdy rodzic jest najważniejszym źródłem przekazywanej wiary). Umiejętność przekazywania dzieciom prawd biblijnych, mówienia o transcendencji i uczenia wartości chrześcijańskich jest o wiele trudniejsze niż nauczanie dorosłych. Ale w wychowaniu nie zawsze chodzi o właściwe słowa, dlatego nie czekaj by modlić się razem z dziećmi, nie czekaj również by z nimi czytać Pismo Święte czy razem uczestniczyć w nabożeństwie (nawet jak nie dotrwają do końca).
Tak, jak nie jest za wcześnie by myśleć teologicznie, by doświadczać Boga kilkuletnim życiem. Tak również nie jest za późno na rozwój, na zmianę i na pogłębienie więzi z Bogiem. Emerytura to wspaniała okazja, by np. pójść na studia teologiczne, lub choćby na kurs języka greckiego czy hebrajskiego. Każdy może zacząć czytać Pismo Święte więcej, częściej, każdy może uczyć się modlić głębiej i uważniej. Każdy może naśladować Chrystusa coraz piękniej i żyć coraz bliżej innych ludzi. Czas nie gra roli, ważne aby go nie przespać. Tak więc: nie czekaj!
Jeden Komentarz
Mariola
Podoba mi sie tam mysl – jako mama probuje caly czas…nie czekac az cos sie stanie ale przezywac Teraz, moment kiedy maluszek patrzy sie na mnie uwaznie, dotyka mojej buzi bada ja paluszkami jest warta spalonego kotleta! nie ma „zaraz” nie ma „poczekaj” nie ma „pozniej”, teraz jestesmy razem ja i moj Maly Chlopiec i wiem ze dla niego ta moja obecnosc jest najwiekszym szacunkiem Jego Malej Osoby i widze jak z dnia na dzien jestesmy coraz blizej, pozdrawiam !