Roztropne? oczekiwanie na Świętego
Nasze spotkanie przebiega pod hasłem „Roztropne oczekiwanie na Świętego….”. Pierwszym moim skojarzeniem z tym tematem jest czytana przed chwilą przypowieść o pannach roztropnych i nierozsądnych z Ewangelii Mateusza {Mt 25:1-13}.
Ona jednak pozostanie w dzisiejszym rozważaniu jakby w tle. Chciałabym bowiem krótko skupić się na pytaniu: jak naród żydowski oczekiwał swojego Mesjasza i czy współcześni Jezusowi ludzie byli tymi „roztropnymi”, gotowymi na spotkanie z Chrystusem? I cóż oznacza w tym kontekście „roztropne oczekiwanie”?
Skupię się na kilku bohaterach Ewangelii, którzy związani są z historią narodzin Jezusa.
Informacje, jakie otrzymujemy na kartach Biblii są skromne, skąpe i bardzo oszczędne. Nie wiemy więc wiele. Dlatego potrzebujemy się nieco wczuć w sytuację owych doświadczeń, by lepiej je zrozumieć.
Skoro jesteśmy w gronie z dużą przewagą mężczyzn, to może zacznę do Józefa, który dowiaduje się, że jego narzeczona jest w ciąży. Nie z nim. Nie wiemy skąd się o tej ciąży dowiedział. Na pewno miał prawo być złym, czuć się oszukanym, zdezorientowanym, a nawet zranionym… czytamy jednak, że przejął się sytuacją bardziej niż samym sobą. I wtedy w jego życie wkracza anioł. Dostaje sen. Przed nim nie lada zadanie. Ma zaopiekować się żoną i dzieckiem nie rozumiejąc do końca co się dzieje. Sny poprowadzą krokami jego i jego rodziny przez najbliższe miesiące i lata. Czy postępuje roztropnie przyjmując za żonę kobietę w ciąży, która urodzi nie jego dziecko? Czy roztropnie postępuje kierując się snami?
Z perspektywy zdrowego rozsądku moglibyśmy powiedzieć, że swoim postępowaniem wiele ryzykuje. Jakby skąpa po cienkim lodzie… Bardziej logiczny zdaje się być chwilę wcześniej Zachariasz. Który domaga się głębszych dowodów, zadaje więcej pytań. Bóg jednak zamyka jego usta na prawie rok. Nieco zaskakująco i paradoksalnie oto Bóg zamyka usta właśnie mężczyzny a nie kobiety… Czy to roztropne zamknąć usta kapłana, by nie dał rady innym opowiedzieć o cudownym zdarzeniu w świątyni? Moglibyśmy powiedzieć, że Bóg w tej sytuacji nie dba o dobry PR. A gdzie miejsce na ewangelizację?
Boże decyzje nas zadziwiają. Oto Jezus ma narodzić się z bardzo młodej kobiety, Marii. Możemy się domyślać, że była jeszcze nastolatką. Czy to rozsądne tak poważne zadanie powierzyć tak młodej kobiecie? Może my byśmy do tego zadnia wybrali zupełnie inną kobietę: doświadczoną, sprawdzoną, najlepiej już na emeryturze… Maria wędruje w ciąży najpierw do starszej kuzynki by spędzić z nią kilka miesięcy, a tuż przed porodem wybiera się w męczącą podróż razem z mężem. Czy to roztropne? Musi rodzić w nieznanym miejscu, z dala od rodziny i osób, od których dostałaby wsparcie i pomoc. Dochodzi do skrajnej sytuacji, że rodzi w otoczeniu bydła a nie w przyjaznym otoczeniu domu. Czy to nazwalibyśmy rozważnym?
Czy roztropnie postępują mędrcy, którzy nie zostawiają swoich darów w wytwornym pałacu Heroda, lecz właśnie w małym Betlejem, pośród ubogich, prostych ludzi? Czy roztropnie kłaniają się kruchemu niemowlakowi? Może lepiej poczekać 30 lat, aż stanie się owe dzieciątko poważnym mężczyzną? Czy nie byłoby to bardziej na miejscu?
W tych wszystkich doświadczeniach nie chodzi jednak o ludzkie rozumienie rozwagi. Panny rozważne (mądre) z dzisiejszej przypowieści, to panny, które mają wiarę.
A właśnie wiara sprawia, że mędrcy widzą w maleńkim dziecku, nie jego kruchość a to, kim będzie w przyszłości.
Wiara daje Marii siłę, by powiedzieć Bogu „tak”, by zgodzić się na ryzykowną i trudną przygodę jej życia. Wiara daje jej otuchy, by nie zrezygnować w chwilach trudnych, czy nawet chwilach dramatycznych, odrzucenia i potępienia społecznego.
Wiara pcha Józefa najpierw w kontrowersyjne małżeństwo, a potem na emigrację do Egiptu.
Wiara tych ludzi jest skarbem (również dla nas dzisiaj), jest przygodą ich życia, warto pamiętać, że wiara jest zawsze dynamiczna – przemienia rzeczywistość i poszczególnych ludzi, którzy się nią kierują.
Bóg każdego zaprasza do przygody, do przygody życia w wierze. Bóg chce byśmy byli roztropnymi – czyli byśmy żyli wiarą. Nie każdy na to zaproszenie odpowiada. Nie zawsze jest to zaproszenie teoretyczne. Czasem przychodzi do nas niespodziewanie w codzienności, w zdarzeniach, w osobach, w wyborach i decyzjach. Tym zaproszeniem była prośba o schronienie dla młodziutkiej jednak ubogiej kobiety, która miała właśnie rodzić. Zamykając jednak serce przed potrzebującym, zamyka człowiek też serce przed Bogiem.
I oto nie lud Betlejem, nie ród Dawida wita Zbawcę świata , lecz bydło, a następnie prości pasterze.
Nie witają Go arcykapłani, ani religijni Żydzi, faryzeusze, ani król Herod, którzy dowiadują się od wędrujących mędrców o proroctwie. Mędrców jednak wiara popycha i determinuje. I oto ich trud zostanie wynagrodzony, zobaczą Zbawiciela świata. Poganie, a nie religijni przywódcy narodu wybranego.
Jedna z wczesnochrześcijańskich alegorycznych interpretacji widziała w przypowieści o dziesięciu pannach właśnie ten paradoks, gdzie naród żydowski miał być tymi nierozważnymi, a poganie okazali się rozważnymi pannami, które poprzez wiarę, czy otwarte serca – okazali się być gotowymi na przyjście Chrystusa.
Roztropne oczekiwanie na Świętego jest życiem wiarą. Wiarą, która mówi „tak” nawet najbardziej ryzykownym przedsięwzięciom,
Wiarą, która ryzykuje i postępuje czasem nielogicznie z ludzkiego punktu wodzenia, wiarą, która otwiera drzwi przed ubogą rodziną,
Wiarą, która widzi więcej i dalej niż potrafią oglądać ludzkie oczy.
Wiara – oto niezwykła przygoda życia, na którą zaprasza nas sam Bóg.
Amen.
~~~~~~~~~~~~
(…)
Kiedy rozsądni się gorszyli
Bóg wszechmogący stał się ludzkim dzieckiem
Z wyciągniętymi bezradnie rękami
I świat się wcale nie zawalił
Ale zgarbiony uśmiechnął się i zaczął się prostować
Ks. Jan Twardowski