Typowy konsument?
Przypowieść o bogaczu i Łazarzu Łk 16,19-31
Żyjemy w czasach konsumpcjonizmu. Czasach, kiedy liczy się przede wszystkim konsumpcja, wygoda oraz stan posiadania. Reklamy uczą nas, co jest nam potrzebne, co jest nam niezbędne, tworząc w ten sposób nasze potrzeby. W kolorowych czasopismach co miesiąc znajdziemy listę rzeczy, które koniecznie współczesny mężczyzna lub modna kobieta muszą mieć. Listy te w kulturze konsumpcji nigdy się nie skończą, zawsze będzie jeszcze co najmniej kolejnych 10 rzeczy, które tej jesieni trzeba mieć. Warto wspomnieć, że taką mamy naturę ludzką, że jesteśmy nienasyceni. Niezależnie ile mamy, zawsze nam brakuje, zawsze chcielibyśmy mieć więcej. Im więcej zaś pieniędzy mamy, tym więcej też wydajemy. Niestety współczesny świat nie uczy nas jedynie konsumpcji artykułów spożywczych czy zachłannego sposobu posiadania coraz to nowych ubrań, sprzętów, mebli, gadżetów… uczy nas również konsumpcyjnego sposobu traktowania naszych relacji z innymi ludźmi, gdzie druga osoba się liczy do czasu, kiedy jest nam potrzebna.
I oto w dzisiejszych czasach, a dokładnie dzisiaj czytamy przypowieść o bogatym człowieku i żebraku. Niewiele wiemy o ich życiu, w zasadzie: nic, oprócz faktu ich stanu zamożności oraz tym, że oboje umierają. Żebrak umiera najprawdopodobniej z głodu pod bramą bogacza, który nie wybawił go od tej śmierci, mimo, że jak czytamy: żył dostatnio i prowadził wystawny tryb życia.
W oparciu o słowa Abrahama w w.25 Wspomnij, synu, że za życia otrzymałeś swoje dobra, a Łazarz przeciwnie, niedolę; teraz on tu doznaje pociechy, a ty męki cierpisz, możemy wysnuć wniosek, że bogaty człowiek cierpi w piekle tylko dlatego, że doświadczył wygody i dobrobytu za życia ziemskiego, zaś żebrak w niebie doznaje pocieszenia za lata cierpień, głodu i niedostatku na ziemskim padole. Nieco wstrząsające możemy tutaj wysnuć wnioski. Bo czyż to oznacza, że jeżeli jesteś osobą zamożną, czeka Cię piekło? A jeżeli jesteś ubogi, na pewno po śmierci trafisz do nieba? Ta przypowieść może nami – słuchaczami – nieco potrząsnąć, by nas czegoś nauczyć. Zanim jednak wyciągniemy niewłaściwe wnioski, poznajmy kontekst, w jakim Jezus naucza swoich słuchaczy.
Wśród pobożnych Żydów (ale i również w religijności pogańskiej Bliskiego Wschodu, która miała swój wpływ na naród żydowski) popularny był pogląd, że bogactwo, dobrobyt i dobre zdrowie jest wyrazem oraz dowodem Bożego błogosławieństwa. Trudno tutaj zaprzeczyć takiemu poglądowi jednoznacznie (bo czyż nie są to dary, o które tak często Boga prosimy?) i zarazem łatwo popaść z pułapkę, w której zaczniemy osądzać, że bogaty człowiek to ten, który znalazł szczególną łaskę w oczach Boga, zaś ubogi czy schorowany to ten, którego Bóg zwyczajnie nie lubi. Bogaci (również ci, co swą majętność zdobyli nie prawem) szczycili się swoją pozycją w izraelskim społeczeństwie, również w religijnym kontekście, pomimo braku troski o wypełnianie Prawa. Ubodzy byli zaś dyskryminowani i lekceważeni. Ostrą krytykę takich postaw społecznych i poglądów znajdziemy na kartach Starego Testamentu. Prorocy napiętnowali i napominali Izraelitów, ucząc ich, że Bóg nie jest źródłem bogactwa dla jednych a cierpienia dla innych. Cała księga Hioba jest poświęcona walce z myśleniem, które życiowe nieszczęścia rozumie jako karę za grzechy i ludzkie przewinienia, a bogactwo i powodzenie jako skutek Bożego błogosławieństwa dla pobożnych, prawych ludzi.
Wobec takich oto poglądów, Jezus naucza w przypowieści, że po śmierci żebrak trafia na łono abrahamowe (przeznaczone dla najbardziej sprawiedliwego wedle tradycji żydowskiej), bogaty zaś nie. Możemy wyobrazić sobie zdziwienie słuchaczy, którzy spodziewają się zupełnie odmiennego osądu. Żebrak, któremu psy liżą rany i który umiera z głodu nie kojarzy się z „wybrańcem Boga”. A jednak…
Mimo, że najbardziej aktywnym w fabule przypowieści jest właśnie bogacz (on prowadzi dialog z Abrahamem, dowiadujemy się o jego rodzinie) to nie on jest najważniejszym bohaterem tej przypowieści. Najistotniejszym przekazem tej przypowieści jest bowiem dobra nowina dla ubogich – zapewnienie o Bożej miłości i o Bożej trosce dla ludzi, którzy pospolicie uważani są za tych, „których Bóg opuścił”. Nagle ci, którzy uważani są przez ludzi za nic, okazują się przyjaciółmi Boga.
Jezus czytaną dzisiaj przypowieścią ostrzega bogatych przed pułapką krótkowzroczności w skupianiu się na doczesnym życiu. Majętność nie jest bowiem złem samym w sobie (chyba, że jest owocem przestępstwa).
Bogactwo otwiera szerzej drzwi w możliwości czynienia dobra tym, którzy są w potrzebie. Jest więc potencjałem, który należy wykorzystać ku czynieniu dobra. Nauka Prawa i Proroków, na jaką powołuje się w dzisiejszej przypowieści Abraham, nauczają nas, że Bóg chce abyśmy troszczyli się o słabszych, dzielili darami, jakie posiadamy, bowiem nie do nas należą – wszystko, co ziemię napełnia jest Boga, my tylko tymi darami możemy zarządzać. Zarządzanie, a inaczej – gospodarowanie – jest tym pierwszym, podstawowym powołaniem człowieka, jakim go Bóg obdarzył powierzając mu ziemię.
Tak więc posiadanie nie jest tylko przywilejem, ale jeszcze bardziej: zadaniem, odpowiedzialnością, o jakiej łatwo zapomnieć lub niestety trudno pamiętać.
W drugiej części przypowieści czytamy, że załamany swoim położeniem bogaty człowiek, cierpiący męki w piekle prosi Abrahama, aby posłał Łazarza do domu jego ojca, do jego pięciu braci. Łazarz ma ostrzec jego bliskich tak, by oni nie trafili do piekła. Abraham odmawia i poucza bogacza, że wystarczą wskazania, jakie niosą nauki Pisma Świętego, a jeżeli nie chcą słuchać Prawa, to choćby umarły ich ostrzegł – nie będą mu wierzyć. Smutna prawda, która tak dobitnie potwierdziła się za życia Jezusa. Cuda jakie czynił nie przydawały ludziom wiary. Niezwykłości, jakich byli świadkami nie wzbroniły mieszkańców Jerozolimy przed ukrzyżowaniem Chrystusa. Czy uwierzyli Mu po zmartwychwstaniu?
Słuchając słów napomnienia Abrahama wiemy, że Pismo Święte jest wystarczającym drogowskazem życia. Ono prowadzi nas w naszej życiowej wędrówce tak, byśmy mogli przeżyć życie spełnione, piękna i mądre, a przekraczając próg wieczności mieli pewność zbawienia.
Dzisiejsza Ewangelia przynosi nam dobrą nowinę dla tych, którzy cierpią i zmagają się w okrutnym życiem. Nieszczęścia jakie spadają na człowieka nie są wyrazem opuszczenia przez Boga, nie są też kresem ani naszym przeznaczeniem. Bóg jest bliski tym, którzy cierpią. Dlatego właśnie powołani jesteśmy do troski o tych, którzy są słabi, wyalienowani społecznie, dyskryminowani i cierpią niedostatek.
Czytana dzisiaj przypowieść uczy nas, że w perspektywie śmierci nasze życie doznaje przewartościowania. Treści i dobra, jakimi nasza codzienność się wypełniała, tracą na znaczeniu. Pozostają jedynie wartości bliskie naszej duszy. Dlatego wbrew współczesnej kulturze konsumowania, warto praktykować kulturę miłosierdzia. Od nas zależy, czy my ulegniemy współczesnej kulturze konsumpcji, czy ona nam. Zamiast listy rzeczy, jakie koniecznie musimy mieć, warto robić listę osób, którym chcę pomóc. Zamiast nieustannego nienasycenia dobrami materialnych warto nakarmić kogoś głodnego naprawdę. Nie trzeba być bardzo bogatym, aby pomagać innym. Na pewno jednak trzeba mieć otwarte serce przed Bogiem.
Amen.