odwrócenie :D
Co by się zdarzyło, kiedy role płciowe odwróciłyby się? Gdyby na uniwersytecie na wydziale teologii większość stanowiłyby profesorki, studentki, a studenci pozostawaliby w mniejszości. Za to nie brakowałoby sekretarzy w sekretariatach uczelnianych, którzy pomagaliby zapracowanej Rektorce, Prorektorce czy Dziekance. Profesorki-teolożki uczyłyby teologii, akcentując macierzyńskie oblicze Boga, Materlogii – historii i nauki Matek Kościoła. Na zajęciach z homiletyki studenci by usłyszeli, że dla nich ten przedmiot jest fakultatywny, bowiem i tak nie mogą głosić kazań w Kościołach, ponieważ to powołanie nadane przez Chrystusa i Ducha Świętego kobietom. Zachęcano by chłopców, by lepiej studiowali pedagogikę/ katechetykę, ew. nauczali małe dzieci w szkółce niedzielnej, ale już dorosłych na pewno nie. Na pewno teolożki by podkreślały, jak bardzo cenią mężczyzn, ich rolę w Kościele, szczególnie kiedy opiekują się dziećmi, kiedy się poświęcają, by one mogły oddawać czas wyższym celom, jak rozwój nauki, Kościoła, społeczeństwa, kultury… Ze smutkiem stwierdziłyby , że chciałyby coś zrobić, aby praca mężczyzn, taka jak zajmowanie się domem, opieka nad dziećmi były doceniane. Jednak na pewno nagroda mężczyzn czeka w niebie, gdzie Chrystus wynagrodzi im ich poświęcenie, oddanie, posługiwanie i chęć niesienia pomocy. Zapewniając jednocześnie, że urząd nauczycielski to służba, a nie przywilej, więc powinni zastanowić się, czego się czasem domagają, bowiem to wysoce wymagająca praca. A mężczyźni są słabo wykształceni, ulegają emocjom w sporach, interesują się małostkowymi sprawami, stąd przywódcze stanowiska raczej nie są im przeznaczone. Ale niech pamiętają : Bóg – Matka ich rozumie.
W Kościele oczywiście kaznodziejki chętnie by posłuchały, co mężczyźni mają do powiedzenia, ale może tak raz do roku – w święto mężczyzn 8. marca. Poza tym nie miałyby nic przeciwko gdyby czasem jakiś mężczyzna, no może dwóch zjawili się na synodzie teolożek i pastorek, może wzięli udział w komisji ds. rodziny. Bowiem ich głos jest ważny i kobiety chcą to zawsze podkreślać, że mężczyzna jest na „piedestale” i zawsze w historii i kulturze kobiet był doceniany i uwielbiany, nawet jak nie osiągnął wielkiej pozycji społecznej. To nic nie szkodzi, że mężczyźni zarabiają mniej i trudno im zatrudnić się na wyższym stanowisku, bowiem przecież ich żony ich utrzymują i pomagają. Poza tym w Kościołach coraz liczniej powstają „Koła mężczyzn”, gdzie mężczyźni się mogą w końcu spotkać, porozmawiać o wspólnych tematach (dom, dzieci, zakupy…), jak i nauczyć czegoś pożytecznego, jak haftowanie na szydełku, malowanie kartek świątecznych, organizowanie przyjęć dla małych dzieci. W tym samym czasie kobiety-żony obiecały, że się poświęcą i ten czas spędzą z ich dziećmi, aby oni mieli choć chwilę czasu dla siebie i kolegów. Nawet nie muszą w tym dniu gotować obiadu (tutaj nie wszystkie żony się zdeklarowały, ale wiecie, jak jest z kobietami-nie każda umie gotować).
można tak jeszcze długo…
Jeden Komentarz
Irena
Koło mężczyzn bardzo mi się podoba. W końcu każdy potrzebuje odrobiny czasu dla siebie, na rozwój swoich zainteresowań, pasji, he he.