Duchowość poprzez więzi
Ewangelia Mateusza 25, 31-46
Dzisiejsza Ewangelia jest przypowieścią o charakterze eschatologicznym, czyli mówiącym o ostatecznych czasach: końcach ludzkiej historii, sądzie Boga nad wszystkimi narodami, ostatecznej sprawiedliwości, jakiej oczekiwali ci, którzy doświadczyli w ziemskim życiu niesprawiedliwości. Za czasów Jezusa była to nawet popularna forma przemawiania religijnego, ponieważ ludzie byli przekonani, że żyją w czasach ostatecznych. Zmieniał się obraz cywilizacji, Cesarstwo Rzymskie wprowadzało nowe zasady i rządy, a ludzie bali się, że to co nowe oznacza koniec dawnego ładu i koniec ludzkości w ogóle.
Z naszej perspektywy moglibyśmy osądzić, że mieli rację – ponieważ wtedy właśnie narodził się Mesjasz, rozpoczęła się nowa era w czasach ludzkości.
Przypowieść o sądzie ostatecznym, jaką właśnie przeczytaliśmy jest ostatnią w mowach eschatologicznych Jezusa od rozdziału 24. Ewangelii Mateusza. Wcześniejsze przypowieści mówią nam o świadomym oczekiwaniu na Mesjasza, o byciu czujnym, przygotowanym na spotkanie z Bogiem, i umiejącym odczytywać znaki czasów.
Ostatnia, kulminacyjna przypowieść mówi o sądzie, jaki odbywa się nad wszystkimi narodami. Ludzie zostaną podzieleni na dwie grupy. Jedna grupa usłyszy słowa:
Pójdźcie, błogosławieni Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane wam od założenia świata! Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść; byłem spragniony, a daliście Mi pić; byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie; byłem nagi, a przyodzialiście Mnie; byłem chory, a odwiedziliście Mnie; byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie. Wówczas zapytają sprawiedliwi: Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym i nakarmiliśmy Ciebie? spragnionym i daliśmy Ci pić? Kiedy widzieliśmy Cię przybyszem i przyjęliśmy Cię? lub nagim i przyodzialiśmy Cię? Kiedy widzieliśmy Cię chorym lub w więzieniu i przyszliśmy do Ciebie? A Król im odpowie: Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili.
Wtedy odezwie się i do tych po lewej stronie: Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom! Bo byłem głodny, a nie daliście Mi jeść; byłem spragniony, a nie daliście Mi pić; byłem przybyszem, a nie przyjęliście Mnie; byłem nagi, a nie przyodzialiście mnie; byłem chory i w więzieniu, a nie odwiedziliście Mnie. Wówczas zapytają i ci: Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym albo spragnionym, albo przybyszem, albo nagim, kiedy chorym albo w więzieniu, a nie usłużyliśmy Tobie? Wtedy odpowie im: Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, czego nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, tegoście i Mnie nie uczynili. I pójdą ci na mękę wieczną, sprawiedliwi zaś do życia wiecznego.
Co ta przypowieść mówi nam?
Mowy eschatologiczne miały na celu ukazać co jest najistotniejsze w poszukiwaniu Boga, a co często umyka nam w naszej codzienności. Żadne religijne przepisy i Święta, żadne tradycje i zwyczaje nie mogą przysłonić sedna wiary. A niestety tak często bywa.
Wsłuchujmy się więc w eschatologiczne przypowieści rozpatrując nie szczegóły, detale ale ich najgłębszy sens. Nie najistotniejsze są owce, kozły ale to, co słyszą ludzie na sądzie. Obie grupy są zaskoczone, obie nie wiedzą, gdzie i kiedy spotkały się z Chrystusem. Wtedy odpowiada im Jezus, że wszystko, co uczynili lub nie uczynili tym braciom najmniejszym, uczyniliśmy/lub nie uczyniliśmy samemu Chrystusowi.
„Bracia najmniejsi” mogą być rozumiani, jako ci, którzy znaczą w ludzkich oczach jak najmniej – mogą to być dzieci, ubodzy, kobiety, niepełnosprawni, bezdomni, dyskryminowani, uchodźcy, obcokrajowcy czy inni…
Bóg wzywa nas do duchowości relacji.
Zbawienie to głęboka więź z Bogiem, kiedy nie boimy się stanąć twarzą w twarz z Bogiem, spojrzeć prosto w oczy naszemu Stwórcy. Jezus przyszedł na świat by usunąć wszelkie przeszkody, jakie stały pomiędzy Bogiem a człowiekiem: nie ma pośredników, nie ma przeszkód, nie ma lęku. Bóg nazywa siebie naszym Ojcem, mówi, że chce nas adoptować, nie po to, by powiedzieć, że jest jak nasi rodzice, by wymusić na nas posłuszeństwo, ale by w tej niezwykłej adopcji dokonało się uleczenie nas samych. Bo więź z rodzicem to więź modelowa, która jest wzorem pozostałych naszych więzi. Bóg właśnie w tej bliskiej, intymnej, głębokiej i pełnej wolności więzi przemienia nas, uzdrawia, zbawia. Wtedy dokonuje się przemiana naszych pozostałych więzi, bo ile przyjęliśmy miłości od Boga, tyle przekazujemy dalej, na ile otworzyliśmy się na łaskę, przebaczenie, na zbawienie, tyle okazujemy innym ludziom. To są owoce naszej duchowości, naszej relacji z Bogiem.
Zobaczcie, że na sądzie, o jakim dzisiaj czytaliśmy, nie ma nic na temat chodzenia do kościoła, praktykach religijnych, pieniądzach i ofiarach, nic nie ma o świętach i pielgrzymkach, postach, wyrzeczeniach… dlaczego?
Moi Drodzy, jakiś czas temu głośna stała się historia chłopca, który podczas przyjmowania komunii wypluł opłatek i schował go do kieszeni. Zbulwersowani księża wezwali policję i stwierdzili, że doszło do obrazy uczuć religijnych oraz profanacji hostii. 13 latek został przetrzymywany do przyjazdu policji i rodziców. Komentarze co bardziej gorliwych brzmiały, że księża bronili samego Jezusa.
Jak komentują księża, nie doszło do profanacji, ponieważ nastolatek spożył opłatek. Zgodnie z nauczaniem Kościoła Rzym.-Kat., profanacja hostii to jedno z najcięższych przestępstw, za które grozi nawet ekskomunika. Znany łódzki duchowny stwierdził, że dla katolików „szacunek dla sakramentu to rzecz święta”. – W sytuacji, gdy czyjeś zachowane godzi w rzecz świętą, reagujemy. Ksiądz nie mógł zostawić tej hostii w kieszeni dziecka – powiedział duchowny.
Czy aby na pewno nie doszło do profanacji?
Można przypomnieć też sprawę z 2016 roku, kiedy to ksiądz z poznańskiej parafii uderzył w twarz 10-latka, który schylił się, by podnieść upuszczone przez księdza naczynie z opłatkiem. Ksiądz twierdził wówczas, że to był jego „obowiązek jako szafarza sakramentu, który nakazuje troskę o najdrobniejszą cząstkę konsekrowanej Hostii”
Moi Drodzy, doszło do profanacji, ponieważ został szykanowany młody człowiek, ponieważ nie okazano mu szacunku, nie okazano łaski i zrozumienia. Rzeczywistej profanacji dokonali księża. Nikt nie wstawił się i nie obronił młodego człowieka, nikt o niego nie zawalczył z osób, które były świadkami całego zdarzenia. Czy aby Chrystus był wtedy w opłatku? A może w twarzy młodego człowieka, który doświadczył ostracyzmu?
Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili. Wszystko, czego nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, tegoście i Mnie nie uczynili.
Amen.