Kazania

Droga do Emaus

Ewangelia Św. Łukasza 24, 13-35

Jak słyszymy słowo „kościół” to co pojawia się w naszych umysłach? Budynek? Ludzie? Instytucja? Kiedy myślimy „wiara”, co od razu widzą nasze oczy wyobraźni? Ławkę czy krzesło w Kościele? Może jakieś postawy? Np. na klęczkach?   😀 

A nie ruch? przemianę? Czy u kogoś wyobraźnia podpowiedziała: rewolucję, kontrowersję, ruch? Jezus przyniósł właśnie je: kontrowersje, ruch, rewolucję, zmiany,

Dlaczego dzisiaj więc staliśmy się, tacy „stabilni”, tacy nieporuszeni, tacy opadli na krzesłach?  Czy boimy się zmian, ruchu, przemiany? Co zrobić by Kościół się poruszył?

Moi Drodzy, przyjrzyjmy się dzisiaj historii ewangelicznej. Oto spotykamy dwóch uczniów Jezusa w drodze z Jerozolimy do Emaus. Warto tutaj nadmienić, że w Jerozolimie skończyło się akurat  jedno z większych Świąt żydowskich – Pascha. Pielgrzymi, którzy licznie przybyli do tego wielkiego miasta by odwiedzić świątynię, właśnie wracają do swoich miejscowości. Nie jest więc niczym niezwykłym, że do dwóch rozmawiających ze sobą uczniów przyłącza się jeszcze jeden z podróżujących. Razem rozmawiają i podróżują, idąc w tym samym kierunku. Tematem ich dyskusji są ostatnie wydarzenia, które wstrząsnęły stolicą – oto zostaje ukrzyżowany jeden z największych proroków, Jeshua,  który uważany był za Mesjasza. Wszyscy mieli nadzieję, że obejmie polityczną władzę nad krajem, rozprawi się militarnie zarówno z (okupantami) Rzymianami, jak i innymi nieprzyjacielami narodu żydowskiego, przynosząc w końcu czasy dobrobytu i spokoju dla wszystkich Żydów.

Jest jeszcze jedne niebywałe wydarzenie, którego nie rozumieją mężczyźni. Oto kobiety, które były uczennicami Jezusa, rano przyniosły informację, że nie znalazły w grobie jego ciała, za to widziały aniołów. Co więcej – przyniosły wiadomość, że Jezus żyje. Podróżny włącza się do tematu dyskusji, wyjaśnia uczniom proroctwa z Pisma Świętego, które zapowiadały wydarzenia, o jakich mówią. Kiedy docierają do celu, wspólnie zatrzymują się, spożywają posiłek, podczas którego uczniowie w osobie przyjaciela z drogi, rozpoznają samego Jezusa. On jednak znika z ich oczu. Owo rozpoznanie, tak wstrząsa mężczyznami, że  chwilę później postanawiają wrócić do pozostałych w Jerozolimie uczniów, by im o wszystkim opowiedzieć. Piękna i niezwykła opowieść.

Moi drodzy, ta historia uczniów może nas wiele nauczyć o nas samych. Żydzi marzyli, aby Mesjasz stał się politycznym przywódcą, który rozprawi się ze wszystkimi bolączkami Bliskiego Wschodu: militarnymi, międzynarodowymi, społecznymi, religijnymi …itp. Ale czy my jesteśmy inni? Czy nie zrzucamy na Boga naszych problemów geopolitycznych i tych całkiem małych, czy nie mamy do Boga pretensji o przywódców, których sami sobie wybieramy? Czy nie używamy religijnych argumentów by walczyć o władzę, wpływy, dominację? Często wypływa to również z naszych błędnych wyobrażeń o Bogu. Dlatego warto zadać sobie pytanie – w jakiego Boga wierzę?

Jezus przyłącza się do podróżujących uczniów, wyjaśnia im proroctwa i nauczanie Pisma Świętego. Dekonstruuje ich oczekiwania, ich frustracje i ich obraz Boga. My często boimy się zmian naszej wiary. Może to jest lęk, którego nauczyli nas nasi rodzice? Może ktoś inny? Pytania i wątpliwości są nieodzowną zasadą nas i naszej przemiany.

Pięknie ujął to teolog czeski Tomas Halik, który uważa, że wątpienie jest w głębokiej harmonii z odnowicielskim tchnieniem Ducha Świętego; to ona nie pozwala człowiekowi skostnieć, stać się nieczułym. Dlatego słowa poety Vladimira Holana: Co nie jest chwiejne, jest nietrwałe posłużyły mu za tytuł jego teologicznej książki o wierze.

Wątpliwości są częścią przemiany wiary, są pobudką jej wzrostu, argumentem, by porzucić teorie, z których wyrastamy, jak dzieci wyrastają z karmienia butelką czy pieluch. Dlatego, jak osobiście chcę się rozwinąć i czegoś nowego nauczyć, to rozmawiam z ateistami, agnostykami i antyklerykałami czy krytykami kościoła, a nie z fanatykami religijnymi, dewotkami, jedynie słusznie poprawnymi, którzy nawracają świat na swój karłowaty i płaski światopogląd.

Moi drodzy, zasadą nauczania Jezusa zawsze była miłość, która nie jest poglądem, argumentem, jakimś zbiorem jedynie słusznych postaw. Miłość jest dynamiczna, powinna być czasownikiem, w ciągłym ruchu, przemianie, ciągłym i nieustającym działaniu.  Zarówno miłości i wiary uczymy się bez ustanku, jesteśmy w nieustającej drodze. Alan, którego dzisiaj byliśmy świadkami chrztu, zaczyna też swoją drogę wiary, na razie słucha nas, patrzy, obserwuje, ale niedługo zada odważnie swoje pierwsze pytanie, a kolejne spadną pewnie już jak wodospad. Nie bójmy się ich, cieszmy się nimi.                  

Jezus zachęca nas do szukania Boga, słowami: poznacie prawdę, a prawda was wyswobodzi” (Jan 8: 32) Odnajdywanie Boga prowadzi zawsze do wyzwolenia naszego człowieczeństwa, nie do stłamszenia i niewoli. Miejmy więc zawsze otwarte umysły.        

Uczniowie doświadczają nie tylko przemiany własnych poglądów, ale i serca. Rozpoznanie Jezusa w wędrowcu, dotyka ich głęboko i sprawia, że porzucają własne plany wracają do Jerozolimy, by podzielić się z innymi, że spotkali Zmartwychwstałego. Warte zanotowania jest, że te głębokie przeżycie wydarzyło się, ponieważ otworzyli przed wędrowcem nie tylko swoje umysły, ale i drzwi. Ta gościnność okazała się kluczem do ich własnej przemiany.

Co ciekawe, uczniowie rozpoznają Jezusa w chwili wspólnego posiłku, kiedy łamie chleb, błogosławi i dzieli się nim z nimi. Na naszą myśl od razu przywodzi Ostatnia Wieczerza, która była swoistym testamentem Chrystusa i wielką lekcją służenia, miłości, dzielenia i pokory…

Bóg czasami przychodzi do naszego życia właśnie jak Jezus, nie tyle jako zbiór jakiś poglądów, czy odpowiedzi na pytania, co raczej jako przemiana. Otwarcie na Boga to nie jedynie nasza ciekawość poznawcza, co otwarcie naszych serc jak i otwarcie naszych drzwi. Boga pragnie się sercem, a doświadcza dzięki otwartości na drugiego człowieka. Nasz umysł czasem uczy się już na końcu, choć nie nauczy się, jeżeli jest zamknięty. J

Metodyści nie bez powodu hasłem swojego Kościoła uczynili: Otwarte umysły /Otwarte serca /Otwarte drzwi w tych hasłach odnaleźli bowiem sens własnej wiary.

Oto Kościół zaczyna się właśnie w tych wydarzeniach, o których dzisiaj czytaliśmy, kiedy uczniowie spotkają Zmartwychwstałego, i dzielą się tym niezwykłym wydarzeniem, które zmienia drastycznie ich dotychczasowe wyobrażenia o Bogu. Chrystus zmartwychwstał i co teraz? A teraz właśnie zaczęła się rewolucja! Jeżeli nie boisz się zmian, jest na wyciągnięcie ręki, na wyciągnięcie serca – w naszej wierze i naśladowaniu Jezusa.

Amen.

Jeden Komentarz

  • Kazimierz

    Do przemyśleń Szanownej Pani należałoby kilka słów dorzucić. Pamiętajmy, że Jerozolima była zawsze traktowana jako miasto święte w kontekście samego nieba – stąd myśl teologiczna o Nowym Jeruzalem. Wszystko co było poza nią było traktowane jako piekło. W takim kontekście jasno można zrozumieć dlaczego ów Żyd wpadł w ręce zbójców poza granicami miasta, gdy pomocy udzielił mu jedynie Samarytanin. Omawiany przez nas wątek opisywany był już w patrystyce, czyli przez ojców Kościoła pierwszych wieków. Również i ci dwaj uczniowie idąc przez teren poza Jerozolimą mieli swoje troski, z którymi dzielili się między sobą w radach. Dobitnie przedstawia to niemiecki przekład Biblii dotyczący omawianej drogi jaką przebyło dwóch uczniów do Emaus. Podczas posiłku w Emaus, jak podaje nam niemiecki przekład Biblii, Jezus „rozpłynął się” w ich oczach. I to jest właśnie piękne, że te różne przekłady Pisma św. nas ubogacają nie tylko teologicznie, ale także w poznaniu innych języków. Sam przekaz o aniołach rozmawiających z kobietami jest także bardzo ciekawy: nie wiemy czy był on jeden, czy dwóch, czy byli oni wewnątrz grobu, czy na zewnątrz. Ten ostatni poruszony wątek ukazany został na drzwiach Kościoła Garnizonowego (poewangelickiego) w Gnieźnie, jak również niemalże identycznie we Friedrichswerdersche Kirche w Berlin-Mitte (Berlin Wschodni położony w NRD). A na koniec można dodać słuszne spostrzeżenie Szanownej Pani o otwartych drzwiach i otwartych umysłach, gdyż tylko w taki sposób możemy zrozumieć tę przepiękną myśl teologiczna zapisaną w wielu pięknych pieśniach, takich jak: „Z tej biednej ziemi”, „Nie opuszczaj nas”, „Wszystkie nasze dzienne sprawy”, czy „Kiedy ranne wstają zorze”, znane niemalże we wszystkich Kościołach chrześcijańskich, co jest już wątkiem ekumenicznym. Serdecznie Panią pozdrawiam.