-
doświadczenie paradoksu
Kobiety zaangażowane w Kościół przeżywają dwa sprzeczne doświadczenia wynikające z ich zaangażowania w życie wspólnot oraz rzeczywistość bycia kobietą. Życie pełne jest paradoksów, jednak te przekonanie nie pomaga i nie tłumaczy owych sprzeczności. I. Doświadczenie wyprzedza teorię: W życiu Kościoła kobiety bardzo często pełnią odpowiedzialne funkcje, obowiązki, odpowiedzialności, realizują ambitne projekty i zadania. Kobiety są m.in. duszpasterkami – terapeutkami, nauczycielkami (nie tylko dzieci i młodzieży), teolożkami, biblistkami, czy liderkami… można tutaj wymienić chyba prawie wszystkie możliwe aktywności i przejawy zaangażowania. Realnie pełnią funkcje, które teoretycznie należne są (tylko) kapłanom. Wielokrotnie pełnią te obowiązki z chęci pomocy i dlatego, że inni przychodzą do nich po ratunek i pomoc. Tym samym doświadczenie…
-
joke od Dothy ;)
Nie jest to zbyt teologiczne, ale można się pośmiać,w ramach ćwiczenia: jakie są dowody na to, że Jezus był Polakiem? ………………………………………… Trzy dowody na to, że Jezus był Meksykaninem: 1.Miał na imię Jezus 2. Był dwujęzyczny 3. Władze go nie lubiły Ale możemy też wysnuć wniosek, że Jezus był czarny: 1. Mówił do wszystkich 'bracie’; 2. Lubił Gospel 3. Nie miał uczciwego procesu Równocześnie jednak mamy dobre argumenty na to, że Jezus był Żydem: 1. Wszedł w Interes Ojca 2. Mieszkał w domu aż do ukończenia 33 lat 3. Był pewien, że jego Matka była dziewicą, a ta z kolei była pewna, że On jest Bogiem Znakomicie możemy udowodnić też,…
-
teologia zmienności czy dojrzałości?
Wychowana byłam, że prawda jest zjawiskiem stałym, niezmiennym a platonizm wyssałam z mlekiem (z butelki jak to w PRL-u). Takie również spojrzenie na teologię mi na początku mych poszukiwań transcendencji sprzedano… Dzisiaj minęło już sporo zmian poglądów w mojej głowie i jestem dzisiaj inna, co znaczy-że już cieszę się własną zmianą i zakładam następne. Kiedyś stałam jak astronom z lupą skierowana w niebo, zadając pytanie: „Kim i jakim Jesteś?” a teraz stoję na ziemi i patrzę na innych, na siebie w lustrze i tą za powiekami i pytam: „Kim jesteśmy i do jakiego Boga dorośliśmy? Na ile i jakiej dotykamy Immanencji? Do jakiego Stwórcy dojrzeliśmy? Czy zbliżyliśmy się choć trochę…
-
dla męża mego kochanego i innych esencjalistów… :]
Porzuciłam esencjonalizm już jakiś czas temu podczas zmagania się z filozofią feministyczną /klasyczną i tą współczesną/. Powód był prosty (dla mnie osobiście): esencjonalizm jest nielogiczny i w konsekwencji prowadzi do szowinizmu. Why? Esencjonalizm oznacza stanowisko podkreślające realne istnienie prawdziwej istoty rzeczy, esencji, tj. stałych i niezmiennych właściwości definiujących tę rzecz. Rozumienie to podąża za tradycyjną interpretacją arystotelesowskiej definicji istoty (esencji) substancji. Poarystotelesowska teoria esencji rozwijała się w wielu kierunkach (np. nominalna esencja Locke’a). Feministyczne esencjalistki (jak np. E. Grosz) odwołują się do ogólnej koncepcji stałej natury kobiet, przy czym esencja kobiet jest tu uznawana za coś uniwersalnego i tylko czasem bywa utożsamiana z kobiecą biologią i jej naturalnymi właściwościami. Niejednokrotnie…
-
zakręcona Maryja
Tematyka maryjna wraca jak bumerang ze Świętami Bożego Narodzenia. Męczą mnie w tym zagadnieniu okropne wynaturzone skrajności w religijności chrześcijaństwa zachodniego. Z jednej strony specyficzny katolicki kult (niektórych środowisk), gdzie Maria staje się częścią Trójcy (lub Czwórcy?). Jeżeli przyjmiemy, że jednak Trójcy to zapewne zamiast Ducha Świętego, bo pneumatologia czasem kuleje w teologii zachodniej. Z drugiej strony protestancka wręcz negacja lub ignorancja (fundamentalistów), którzy lękliwie uciekają przed świadomością, że Maria w ogóle istniała …a tylko dlatego, żeby nie być jak katolicy! I to do skrajności. Dlaczego temat Marii jest ważny szczególnie dla kobiet? Bowiem jest prawie jedyną tak rozpoznawaną kobietą Nowego Testamentu. Poglądy i wyobrażenia dotyczące tej postaci promieniują na…
-
zauważyć czy nie zauważyć?
Ostatnimi czasy nieco podróżując, sięgnęłam po lekturę „nieobowiązkową”. Przeglądnęłam w mojej biblioteczce książki czekające na „lepsze czasy” i wyciągnęłam wedle nastroju/ kontekstu i za zachętą męża „Spotkania” Bpa Pietraszko. Są to opracowane homilie, które sięgają do opisów spotkań różnych postaci z Jezusem, zapisanych w Ewangelii. Ucieszyłam się tematyką i sięgnęłam po spis treści, po czym zaczęłam męczyć książkę i wertować. Z każdą chwilą robiłam się bardziej niecierpliwa, aż emocje sięgnęły zenitu i siarczyście w duszy zaklęłam. Otóż w całej książce było opisane jedynie jedno „spotkanie”, w którym uczestniczyły kobiety. W dodatku jakie: otóż spotkanie Elżbiety z Maryją. Obiecujące. Przeczytałam i niestety żałowałam, żem po teologii. Dlaczego? Niestety trudno mi wyzbyć…
-
liliowy kapelusz
podpatrzone i skopiowane z netu: MY KOBIETY… Kiedy ma 5 lat: Ogląda się w lustrze i widzi księżniczkę. Kiedy ma 10 lat: Ogląda się w lustrze i widzi Kopciuszka. Kiedy ma 15 lat: Ogląda się w lustrze i widzi obrzydliwą siostrę przyrodnią Kopciuszka: „Mamo, przecież tak nie mogę pójść do szkoły!” Kiedy ma 20 lat: Ogląda się w lustrze i widzi się „za grubą, za chudą, za niską, za wysoką, włosy za bardzo kręcone albo za proste”, ale mimo wszystko wychodzi z domu. Kiedy ma 30 lat: Ogląda się w lustrze i widzi się „za grubą, za chudą, za niską, za wysoką, włosy za bardzo kręcone albo za proste”, ale…
-
siostrzaność {sisterhood}
Feministki rozumieją siostrzaność jako niezbędną moralną postawę solidarności i więzi między kobietami. Siostrzaność (sisterhood) ma za zadanie przede wszystkim odbudować wartość kobiecości, która w kulturze patriarchalnej była dewaluowana. Feministki pragną odbudować wartość kobiecości najpierw w samych kobietach, które żyjąc w tradycyjnych strukturach nie ceniły własnej wartości, zwracając swoją agresję przeciw sobie i ku innym kobietom, zamiast źródłom własnej opresji. Patriarchalizm izolował kobiety, uzależniał indywidualnie od mężczyzn, zmuszał do rywalizacji między sobą o względy mężczyzny, prostytuował ich seksualnością i domową służbą jako warunek ich przetrwania. Tym samym siostrzaność jest formą terapeutycznej wspólnoty, w której kobiety mają szansę wyrazić własny ból oraz gniew sprawiedliwości. Kobiety, wzajemnie wspierając się, mogą stworzyć bezpieczną przestrzeń,…
-
nie jestem jak Ojciec/Syn… jaka autoidentyfikacja?
Najbardziej kontrowersyjny współcześnie wciąż pozostaje wymiar kobiecego tworzenia czy współtworzenia rzeczywistości religijnej w wymiarze instytucji Kościoła. Owa nieobecność kobiet w Kościelnej hierarchii, tradycyjnej teologii czy duszpasterstwie jest źródłem kolejnych problemów kobiecej autoidentyfikacji religijnej. Czynnikiem utrudniającym bowiem rozwój procesów tożsamościowych jest m.in. niedostatek wartościowych wzorców identyfikacji. Proces autoidentyfikacji religijnej kobiet przebiega więc często poza aspektem własnej płciowości, bądź nawet konta niej (nie jestem jak Ojciec/Syn). Taka sytuacja prowadzić może do szeregu kryzysów czy dylematów tożsamościowych. Jednym z nich jest wysiłek przeciwstawienia się kobiecości we własnym interesie autonomii oraz emocjonalnego rozwoju u małych dziewczynek budujących podstawy własnej tożsamości. Dzieje się to w sytuacji, kiedy matczyne (kobiece) symbole religijne i reprezentacje kulturowe kojarzą…
-
biegiem kilka dotknięć Ewangelii
W kontekście kultury, gdzie kobietom nie można było pobierać teologicznych nauk, czy uczestniczyć w religijnych dysputach, Chrystus pochwala wybór Marii i pozwala jej słuchać jego nauczania wśród pozostałych uczniów, zamiast spełniać naglący obowiązek, pomagając siostrze w różnych posługach. Mimo obyczajowych zasad, kiedy mężczyźni nie rozmawiali z nieznajomymi kobietami, a Żydzi stronili od Samarytan, Chrystus rozmawia z Samarytanką o głębokich prawdach wiary i objawia się jej wprost jako Mesjasz. Mimo, że w żydowskiej religijności kobiety nie odgrywały znaczącej roli, a ich świadectwo nie liczyło się przed sądem, to kobietom najpierw Chrystus objawia się po swojej śmierci, je wybiera na swoich pierwszych świadków zmartwychwstania. Każde opisane w Ewangelii spotkanie Chrystusa z kobietami…